Młyn wodny w Chojnie

Młyn wodny w Chojnie - stan obecny
Przebudowany na pensjonat agroturystyczny - prowadzi Henryk Sienkiewicz

Młyn wodny w Chojnie zdjęcie 1934 r.
Historia młyna wodnego w Chojnie
W 1863 r. hr. Turno z Objezierza sprzedał młyn
wodny w Chojnie za 5700 talarów Niemcowi Fryderykowi Donnerowi, który
po 3 latach, w 1866 r. odstąpił ten młyn za 5000 talarów Ginterowi
Stelnnonderowi. Po krótkim czasie, w 1890 r. stary młyn tak bardzo
związany z historia Chojna kupił wraz z gospodarstwem rolnym Niemiec
Schuller.
Młyn ten był zasilany wodą strugi, która swój
początek miała na łąkach poniżej wzgórza Kalwaria i dalej zbierała wodę
z terenów Chojno Smugi i Chojno Pole. Jak wynika z przekazu z 1759 r.
młyn ten poza mieleniem zboża przecierał również drewno na miejscowe
potrzeby. Z uwagi na to, że młyn ten znajdował się zbyt blisko Warty i
był zalewany podczas powodzi oraz z uwagi na zbyt małą ilość wody w
strudze, nowy właściciel zaczął realizować koncepcję budowy nowego i
większego młyna, do którego zaplanował doprowadzić wodę z jeziora
Chojeńskiego.

Młyn wodny w Chojnie 1950 rok
(zdjęcie ze zbiorów Wiesława Chwiejdy)
Młynarz Schuller mając dokładne plany terenu
pomiędzy jeziorem Chojeńskim i starym młynem przystąpił do budowy nowego
młyna
i kopania rowu doprowadzającego do niego wodę z jeziora Chojeńskiego.
Nowy młyn zaczął budować w odległości około 100 m powyżej starego młyna.
Z ziemi uzyskanej z wykopu rowu podwyższył teren przed budowanym młynem
o ponad 3 m. Na tym podwyższonym terenie zbudował staw młyński. Groble
tego stawu jeszcze do dziś są o około 3 m wyższe przy młynie w
porównaniu do poziomu drogi przebiegającej z Chojna do Sierakowa. Staw
młyński jest również wyżej położony od ogrodu młynarza. Odległość tego
stawu od jeziora Chojeńskiego wynosi około 1 km. Stary odpływ z jeziora
do rzeki Warty, którym obecnie przebiega granica gminy Wronki i
Sieraków, zastał zlikwidowany przez zasypanie jego górnego odcinka przy
jeziorze. Na tym zasypanym odcinku przebiega droga z Chojna do Samity.
Na nowym
wykopanym odpływie jeziora młynarz Schuller pobudował stawidło do
regulowania lub piętrzenia wody dopływającej do młyna. Nadmiar
dopływającej wody mógłby poprzerywać groble stawu młyńskiego. Dzięki
temu stawidłu można było w okresach przestoju młyna gromadzić wodę w
jeziorze. Ciekawość może budzić skąd się wzięła nazwa odpływowej części
jeziora „Stawisko". Nazwa ta może pochodzić od zatoki odpływowej jeziora
przypominającej wyglądem staw lub też od zbudowanego na odpływie
stawidła do piętrzenia wody w jeziorze. Resztki tej zastawy zachowały
się do dziś. Schilller miał ułatwioną budowę nowego młyna gdyż nie
przeszkadzała mu woda. Mógł więc bez przeszkód wykopać fundamenty i
postawić mury nowego młyna. Po zakończeniu budowy, a przynajmniej jego
murowanej części parterowej, zbudowano staw młyński i doprowadzono wodę
z jeziora Chojeńskiego. Do czasu uruchomienia nowego młyna stary stale
pracował, gdyż młynarz musiał mieć środki na budowę
i utrzymanie tak dużego obiektu. Najprawdopodobniej jednak młynarza nie
było stać na tak dużą inwestycję i musiał on skorzystać
z kredytu. Jak wiadomo, rząd pruski udzielał wysokich zapomóg wszystkim
Niemcom, którzy osiedlali się na terenach polskich. Pobudowany przez
Schililera i stojący jeszcze parter budynku młyna ma następujące
wymiary: długość 15 m, szerokość 10 m.
Część parterowa tego budynku jest murowana z czerwonej cegły. Część
robocza młyna od strony stawu posiadała nad murowanym parterem jeszcze
dwie kondygnacje (piętra) o drewnianej konstrukcji, której Ściany z
belek były obite deskami. Na parterze tej części młyna znajduje się
główny wał z kołami do pasów transmisyjnych, przy pomocy których
pracowały urządzenia do przenoszenia zboża na górne kondygnacje,
mielenia zboża i uzyskiwania otrąb i różnych frakcji mąki. Początkowo
nowy młyn miał koło wodne o średnicy około 3 m. Koło to obracało główną
oś z pasami transmisyjnymi. Do tej parterowej części młyna z głównym
wałem napędowym
i zbiornikiem na zboże jest wejście od strony drogi. Drugie wejście na I
piętro młyna znajdowało się na poziomie grobli stawu młyńskiego. W
drugiej części budynku na parterze od strony zachodniej znajdowały się
pomieszczenia mieszkalne dla pracowników. Od strony wschodniej zaś, od
drogi były urządzenia do wytłaczania oleju. Technika wytłaczania oleju
była następująca: najpierw nasiona oleiste były zgniatane przez walce,
po czym podgrzewano w specjalnym urządzeniu zgniecione nasiona, które z
kolei umieszczone w lnianych woreczkach podlegały prasowaniu. W prasie
do wytłaczania oleju najważniejszym urządzeniem był tłok prasujący
dociskany przy pomocy gwintowanego, żelaznego trzpienia kręconego korbą,
spod urządzenia tłoczącego spływał rynienką olej do podstawianych
naczyń. Sprasowane w wyniku tłoczenia oleju nasiona oleiste miały
kształt płaskich krążków wielkości talerza kuchennego. Te
sprasowane krążki nazywano makuchami. Stanowiły one cenna paszę dla
zwierząt domowych. Głównym surowcem do wytłaczania oleju było siemię
lniane. Len bowiem w dawnych czasach był w Chojnie powszechnie uprawiany
i to głównie do celów włókienniczych. Olej mógł też być wytłaczany z
maku i nasion dyni, a w późniejszych czasach z rzepaku. Nad murowaną,
dolną kondygnacją z pomieszczeniami dla pracowników i olejarnią
znajdowała się drewniana część, w której był duży magazyn zbożowy.
Rodzina Schullerów posiadała młyn do początków l wojny Światowej.

Dom młynarza przy młynie 1937 r.
Przypuszczalnie w 1915 r. zginał na wojnie
jedyny syn Schullera i zrozpaczony
ojciec z
powodu braku następcy postanowił młyn sprzedać. W wyniku tego splotu
okoliczności młyn kupił Niemiec Johan Budenhof.
Po
odzyskaniu przez Polskę niepodległości Johan Budenhof zaczął starać się
o wyjazd do Niemiec. Według ustnych przekazów Budenhof miał zainstalować
w młynie turbinę wodną zamiast mało wydajnego kola wodnego. Godnym
podkreślenia jest fakt, że od polowy XlX wieku do roku 1930 na Warcie w
pobliżu młyna była przeprawa promowa. Świadczy to o tym, że nowy młyn
pracował nie tylko na potrzeby Chojan, ale również licznych wsi
położonych po drugiej strony Warty. Należy również nadmienić,
że na początku naszego wieku w Chojnie na strudze Czarnoszyńskiej
zbierającej wodę z Dużych Błot powstał drugi młyn.
Ten nieduży młyn, z kołem wodnym, należał do rodziny Kuhl zwanych w
Chojnie Kilami. Młyn ten był czynny do końca lat 30 - tych. Znamienną i
budzącą zdziwienie rzeczą jest to, że prawie wszystkie okoliczne młyny
znajdowały się w posiadaniu Niemców.
W Lubowie właścicielem młyna był Grutzmacher, a w Popowie Lieske. Dawne
młyny w Jeziornie i w Niziołku w latach międzywojennych już nie
istniały.

Budynek gospodarczy przy domu młynarza
W 1925 r.
Budenhof sprzedaje młyn w Chojnie W. Kukli i wyjeżdża do Niemiec. Należy
nadmienić, że po odzyskaniu przez Polskę niepodległości z Chojna
wyjechało kilka rodzin niemieckich, które optowały za państwem
niemieckim. W związku z tym, ku uciesze mieszkańców Chojna, młyn znowu
znalazł się w polskich rękach. Przy okazji warto nadmienić, że w 1925 r.
w pobliżu młyna został zbudowany przez Czajkę dwugatrowy tartak, który
przecierał drewno do 1930 r. Sprawa tartaku zostanie szczegółowiej
opisana
w części opracowania związanego ze zniszczeniem lasów Puszy Noteckiej
przez gąsienice sówki chojnówki. Wiadomo jest, że na prośbę Czajki
młynarz Kukła zainstalował we młynie agregat prądotwórczy, który część
prądu dostarczał na oświetlenie tartaku. Elektryczne oświetlenie miał
młyn, dom młynarza oraz budynki gospodarcze. Z lat dziecięcych pamiętam
wydarzenie związane
z uderzeniem podczas burzy pioruna w świerk, który stał przy stodole
młynarza. W wyniku uderzenia pioruna został porażony prądem znajdujący
się w pobliżu pracownik młynarza Feliks Mikuła, którego ułożono na ziemi
i częściowo przykryto ziemią aby wyszły
z poszkodowanego ładunki elektryczne. Szczęśliwym zbiegiem okoliczności
Feliks Mikuła ten wstrząs elektryczny przeżył i cieszył się dalej dobrym
zdrowiem. Od tego pioruna zapaliła się stodoła a od niej obora. Zdarzyło
się to przypuszczalnie w 1930 r.
Młynarz Kukła długo w Chojnie nie pobył. Główną przyczyną opuszczenia
Chojna przez młynarza była sprawa alimentacyjna jego syna Feliksa.
Sprawa ta zaczęła się od tego, że córka szanowanej w Chojnie rodziny,
nie mogąc dojść do polubownego uznania ojcostwa przez syna młynarza
skierowała sprawę do sądu. Ten w odpowiedzi na to przyprowadził do sądu
dwóch Świadków nie cieszących się w okolicy dobrą reputacją. Świadkowie
ci zeznali, że byli kochankami tej panny. Mieszkańcy Chojna nigdy tych
świadków w pobliżu miejsca zamieszkania tej panny nie widzieli. Widywali
natomiast syna młynarza i nie mieli najmniejszej wątpliwości kto jest
ojcem dziecka. W tej sytuacji moralnie skompromitowany młynarz nie mógł
pozostać w Chojnie i był zmuszony sprzedać młyn.

Dom młynarza od strony ogrodu i młyna 1937 r.
W 1932 r.
od Kukli młyn dla swych dwóch synów kupił J. Kozielski, dyrektor
cukrowni w Żychlinie koło Włocławka.
Synowie Lech i Janusz przystąpili do gruntownej modernizacji młyna w
Chojnie. Byli to ludzie bardzo inteligentni i lubiani przez mieszkańców
Chojna oraz okolicznych klientów młyna. Uznania Lechowi Kozielskiemu
dodawał posiadany z wojny bolszewickiej krzyż walecznych Virtuti
Militari.

Senior rodu Kozielskich przecina wstęgę na uroczystości przy młynie

Do
najważniejszych usprawnień jakich dokonali w młynie Kozielscy należy
zainstalowanie nowej turbiny wodnej. Turbina wodna jest to
najdoskonalsza z dotychczas skonstruowanych maszyn, gdyż na pracę
efektywną wykorzystuje aż 98% energii zawartej w wodzie. Koło wodne
wykorzystuje na pracę do 45% energii, a maszyna parowa zaledwie 8 - 10%.
Turbina parowa wykorzystuje już około 40% energii cieplnej na pracę, zaś
w silnikach spalinowych to wykorzystanie wynosi 25 - 35%. Wraz z nową
turbiną został zainstalowany nowy wał napędowy z kołami do pasów
transmisyjnych. Zainstalowano również dwie pary nowych walców do
przemiału zboża wraz z urządzeniami do odsiewania poszczególnych frakcji
mąki oraz do jej mieszania. Od strony drogi, gdzie podjeżdżały wozy ze
zbożem skonstruowano windę z łańcuchem, do której przywiązywano worki
zboża i wciągano
na I piętro. Dawniej rolnicy musieli tam wnosić worki zboża na plecach.
Młyn oprócz dwóch walców do mielenia zboża i wszystkich urządzeń
mechanicznych do jego czyszczenia i transportu posiadał dodatkowo
kamienie młyńskie do śrutowania zbóż. Po za tym przy pomocy kół i
naciągniętych na nich lin stalowych napędzał młocarnię zbóż znajdującą
się w odległej od młyna o 50 m stodole.

Rodzina Kozielskich
Od lewej: Helena Kozielska-Vogt, Janusz Kozielski, Bronisława Kozielska,
Malanowska, Leszek Kozielski,
Kazimiera Malanowska, Henryk Kozielski
Moc
nominalna turbiny wodnej po dokonanych w młynie usprawnieniach wynosiła
30 kM (koni mechanicznych) i praktycznie wobec dostatku wody, po
podniesieniu się wód gruntowych spowodowanego głownie wycięciem
zniszczonych przez sówkę chojnówkę lasów, młyn mógł z wyjątkiem okresów
suszy pracować bez przerw całe doby. Jedynie w niedziele młyn nie
pracował, za wyjątkiem agregatu prądotwórczego, który poza wytwarzaniem
prądu do celów oświetleniowych ładował również akumulatory do
radioodbiorników będących w posiadaniu coraz większej liczby mieszkańców
Chojna.
W Chojnie
dobowy przemiał zboża po przeprowadzonych modernizacjach wynosił od 2000
do 3000 kg. Zapotrzebowanie na mąkę miejscowej ludności było o wiele
mniejsze od zdolności przerobowych młyna. W związku z tym Kozielscy
kupili wóz na gumowych kolach do transportu maki i zaopatrywali w nią
piekarzy we Wronkach. Był to pierwszy w Chojnie wóz na gumowych kołach.
W 1938 r.
Kozielscy wydzierżawili młyn Czaji, w przeczuciu zbliżającej się wojny.
Bracia Kozielscy przebywali w Chojnie z matka,
a ojciec pełniąc funkcję dyrektora cukrowni przyjeżdżał do nich od czasu
do czasu.
Krótko
przed wybuchem ll wojny Światowej bracia Kozielscy zostali zmobilizowani
do wojska. Po wybuchu wojny i wkroczeniu Niemców do Chojna rodzina
Czajów została wysiedlona z młyna i zamieszkała w Chojnie u Marciniaków.
W 1940 r.
młyn zajął Niemiec z Chojna Walter Kuhl i zamieszkał z matka w zajętym
również gospodarstwie należącym do młyna.
Ze starych pracowników pozostał w młynie tylko pomocnik młynarski
Władysław Kaczmarek. Jak już uprzednio wspomniałem rodzina Kuhlów miała
drugi, o wiele mniejszy młyn na strudze Czarnoszyńskiej. Krótko przed
wojną był już on nieczynny.
Walter
Kuhl był członkiem formacji SS noszącej czarne mundury i symbole trupich
czaszek na czapkach. Były to elitarne formacje Hitlera, które odznaczały
się dużym okrucieństwem w stosunku do pobitych narodów. Nie wiadomo jaki
był Walter Kuhl poza Chojnem, ale w stosunku do miejscowej ludności
Chojna był bardzo ludzki. Stale oświadczał, że dopóki on będzie miał
młyn to ludziom w Chojnie chleba nie zabraknie. Na każde Święta, mimo
zakazu władz niemieckich, Kuhl polecił Kaczmarkowi dawać ludziom pszenną
mąkę na placek. Podczas całej niemieckiej okupacji młyn w Chojnie
pracował na pełnych obrotach, a przed młynem często było tyle konnych
furmanek jak na targu. Do młyna w Chojnie przyjeżdżali rolnicy z
odległych o około 20 km wiosek.
W 1943 r.
Walter Kuhl został skierowany do Jugosławii do walk z partyzantami i tam
zginał pod koniec wojny. Młyn dzięki Władysławowi Kaczmarkowi, który
często z narażeniem życia dokonywał pokątnego przemiału zboża, w tym
głównie pszenicy, gdyż Polacy nie mieli kartek na pszenne pieczywo.
Kaczmarek nie przestrzegał również surowych niemieckich przepisów,
zakazujących śrutowania zbóż chlebowych. Z produkowanej w Chojeńskim
młynie maki wypiekano poza kartkowy chleb nie tylko dla Chojan, ale
i całej okolicy. Część tego chleba była dostarczana ukrywającym się w
lasach Puszczy Noteckiej Polakom oraz Rosjanom zbiegłym
z niewoli niemieckiej. Z uwagi na to, że młyn pracował całe doby bez
przerwy i Kaczmarek będąc jedynym pracownikiem młyna też musiał
odpoczywać, kilku młodych mieszkańców Chojna między którymi byłem i ja
dyżurowało podczas w nocy (pomimo godziny policyjnej) nad pracą
urządzeń młyńskich. Młynarz w tym czasie spał i był budzony jedynie przy
poważniejszych awariach urządzeń młyńskich.
Wiosną
1945 r. po przejściu frontu do Chojna przybył J. Fog (szwajcar) –
szwagier Lecha i Janusza Kozielskich. Fog wprowadził
w młynie bardzo rygorystyczne porządki i zwolnił z pracy Władysława
Kaczmarka. Zwolnienie Kaczmarka, wobec którego Chojanie mieli dług
wdzięczności, spowodowało bojkot młyna przez wielu mieszkańców Chojna.
Sytuacja w
młynie uległa radykalnej poprawie, kiedy z niewoli niemieckiej wrócili
bracia Kozielscy. Na gospodarstwo przy młynie wróciła również ich matka
Kazimiera Kozielska. Kozielscy po przebytych trudach nie chcieli po raz
drugi inwestować w młyn i dlatego postanowili zająć się tylko
gospodarstwem rolnym. Młyn zaś postanowili wydzierżawić.
Nowym
dzierżawcą został Sroka, który dzięki swej przedsiębiorczości i
uprzejmości w stosunkach z ludźmi szybko zjednał sobie rolników i młyn
znowu zaczął pracować na pełnych obrotach. Uruchomił on obwoźną wymianę
mąki, otrąb i śruty za zboże, a pomagał mu w tym Kazimierz Szwak. Ta
ponowna prosperita młyna jak i w tysiącach podobnych prywatnych zakładów
w Polsce rządzonej przez komunistów nie mogła trwać długo. W miarę
okrzepnięcia nowych władz wszystko co prywatne musiało zniknąć.
W
pierwszych miesiącach 1949 r. mieszkańcy Chojna zostali zaszokowani
wiadomością, że młyn i wszystkie jego urządzenia zostały zaplombowane.
Było to równoznaczne ze skazaniem młyna na przedwczesną śmierć. Ludność
Chojna, od wieków przywiązana do swojego młyna nie mogła się pogodzić z
nie przemyślaną i nie mającą żadnych podstaw ekonomicznych decyzją
władz.
Warto przypomnieć, że w tym czasie zamknięto w Polsce 8400 obiektów o
napędzie wodnym. Były to głównie młyny, tartaki, małe elektrownie wodne
i inne drobne zakłady jak np. w okolicach Wałcza kuźnie, w których
energia wodna poruszała olbrzymie młoty do wykuwania szpadli i łopat.
Poza bezpowrotnym zniszczeniem wielu często zabytkowych młynów i
tartaków wodnych, została zniszczona tzw. mała retencja wody poprzez
zniszczenie stawów młyńskich. W związku z tym w najbliższej okolicy
obniżył się poziom wód gruntowych. W wielu przypadkach nie tylko
pogorszyły się stosunki wodne w glebie ale również niekorzystnym zmianom
uległ mikroklimat. Równocześnie, a nawet z pewnym wyprzedzeniem zaczęły
również znikać z krajobrazu wiatraki do mielenia mąki.
Za rzeką Wartą w odległości około 3 – 5 km od Chojna znajdowało się
przed ll wojna Światową 5 drewnianych wiatraków tzw. koźlarzy. Z
najbliższym wiatrakiem znajdującym się w Pakawiu związana jest anegdota
o Chojanach. Do usiłujących zatrzymać skrzydła wiatraka Chojan wyszedł
obielony mąką młynarz, a ci wzięli go za anioła i zaczęli się modlić.
Trzy wiatraki znajdowały się przy drodze między Lubowem a Wartosławiem,
a jeden koło Kłodziska. W Chojnie mającym młyn wodny o stałym przepływie
wody nie było potrzeby stawiania wiatraka.
Wracając
do losów młyna w Chojnie należy wspomnieć, że jego zamknięcie przez
ówczesne władze, bez zawiadomienia było pogwałceniem wszelkich zasad
prawnych. W zaplombowanym młynie znajdowało się przywiezione na
przemiał zboże wielu rolników. Młynarz nie chcąc narazić rolników na
straty zerwał plomby i wydał zboże. Za ten czyn został ukarany grzywną.
Młyn w Chojnie, jak wiele mu podobnych, od czasu zamknięcia stoi
nieczynny do dziś. Równolegle z zamykaniem młynów i innych zakładów
prywatnych władze komunistyczne rozpoczęły politykę represyjną w
stosunku do właścicieli większych gospodarstw rolnych. Wprowadzono
restrykcyjne, obowiązkowe dostawy zboża i żywca po niskich cenach
państwowych uniemożliwiających opłacalność produkcji rolnej.
Rolników tzw. „kułaków” nie mogących wywiązać się z obowiązkowych dostaw
karano więzieniem.
W tej sytuacji rodzina Kozielskich mając
zamknięty młyn i liczne kłopoty z prowadzeniem gospodarstwa rolnego
postanowiła sprzedać swoją własność. Była to chyba najbardziej
niefortunna decyzja w ich życiu. Młyn wraz z gospodarstwem rolnym
sprzedali za bardzo niską cenę wiosną 1956 r. Pół roku później, w
październiku 1956 r. sytuacja gospodarcza w wyniku tzw. „przemian
październikowych" radykalnie się zmieniła i na wsi nastąpiło ożywienie
gospodarcze.
Młyn z gospodarstwem kupił od Kozielskich
rolnik spoza Chojna - Chwiejda. Ten po wycięciu kilku topoli i ich
sprzedaży uzyskał taką samą cenę, za którą kupił posiadłość Kozielskich.
Rodzina Kozielskich nie mogła później przeboleć swej niefortunnej
decyzji sprzedaży swej własności.
W 1974 r. Chwiejda wyjechał z Chojna i sprzedał
gospodarstwo rolne Zarządowi Lasów Państwowych, a resztę pozostałości po
młynie wraz ze stawem młyńskim kupił Kaczmarek, hodowca drobiu w
Chojnie. Zarząd Lasów Państwowych rozebrał stary budynek mieszkalny
młynarza i nie dokończył budowy, z uwagi na kryzys spowodowany
transformacją ustrojową i gospodarczą, budowy nowego domu dla robotników
leśnych.
W 1995 r. pozostałą murowaną część byłego młyna
wraz ze stawem młyńskim kupił od Kaczmarka technik rybacki z Sierakowa
p. Henryk Sienkiewicz, który uruchomił starą turbinę wodną i
zainstalował agregat prądotwórczy. W stawie młyńskim, w tzw. sadzach
sieciowych prowadzi chów pstrąga. W miejsce drewnianej części młyna
powstał dom mieszkalny z pokojami do wynajęcia.
Opracował: Zygmunt Radziej przy
współpracy Jarosława Mikołajczaka i Joachima Radzieja

Młyn wodny w Chojnie 1980 r.
(zdjęcie ze zbiorów Mariana Różańskiego - Szamotuły)

Młyn wodny w Chojnie 1980 r.
(zdjęcie ze zbiorów Mariana Różańskiego - Szamotuły)

Młyn wodny w Chojnie 1980 r.
(zdjęcie ze zbiorów Mariana Różańskiego - Szamotuły)

Młyn wodny w Chojnie - stan obecny
Przebudowany na pensjonat agroturystyczny - prowadzi Henryk Sienkiewicz

Młyn wodny w Chojnie - stan obecny
Przebudowany na pensjonat agroturystyczny - prowadzi Henryk Sienkiewicz

Młyn wodny w Chojnie - stan obecny
Przebudowany na pensjonat agroturystyczny - prowadzi Henryk Sienkiewicz

Młyn wodny w Chojnie
Przebudowany na pensjonat agroturystyczny - prowadzi Henryk Sienkiewicz
- stan obecny (widok na staw młyński)

Most nad Strugą młyńską 2002 r.

Most nad Strugą młyńską 1934 r.
Powrót na stronę główną